Thursday 19 March 2015

Czego pragną mężczyźni?

Jak to często bywa, związek z moim partnerem przeżywa wzloty i upadki. Kłócimy się, zrywamy, wracamy do siebie, itd. itp. Standard.
Jakiś czas temu przeżyliśmy poważny kryzys. Już byłam zdecydowana się rozstać jeśli się nic nie zmieni. Ponieważ mój mężczyzna jest niesamowity, dużo w sobie zmienił, wszystko, bylebyśmy tylko zostali razem. Naprawdę, jestem szczęściarą.
ALE, co mnie bardziej zastanowiło, była reakcja moich koleżanek na wieść dlaczego chcę zerwać. I w następstwie ich próba wniesienia innej perspektywy do problemu. Prawda jest taka, że bardziej mnie zirytowały, niż wsparły.
Powodem zerwania było to, że moje potrzeby nie były zaspokajane. Po prostu przez parę miesięcy nic z tego, czego pragnęłam lub potrzebowałam nie było mi dane. Przez parę miesięcy moje potrzeby seksualno-emocjonalne były kompletnie ignorowane. Owszem, zbliżyliśmy się ze sobą na płaszczyźnie przyjacielskiej, bo spędzaliśmy ze sobą znacznie więcej czasu towarzysko, ale seks i jakakolwiek namiętność czy emocjonalność – kaput.
Były dni, kiedy potrzebowałam czuć się pożądana, jak bogini seksu i jak obiekt fantazji erotycznych mojego faceta. A tu dupa. Były dni, kiedy się wbijałam w seksowną bieliznę, robiłam taniec erotyczny, plus romantyczną kolację, a jedyne co otrzymywałam w zamian to buziak w czółko i standardowe wyrażenie, które słyszałam codziennie parę razy dziennie przez parę miesięcy: innym razem”.
Więc stwierdziłam, że po co mam być w związku, w którym nie dostaję tego czego chcę i moje potrzeby nie są zaspokajane. Wolę być singlem ale na własnych zasadach niż być w jednostronnym związku, w którym to tylko ja daję z siebie wszystko nie otrzymując nic w zamian.
Jak się można było tego spodziewać, moja radykalna postawa wpędziła w zakłopotanie zarówno mojego chłopaka jak i moje przyjaciółki.
„A co z jego potrzebami?”
„A może on nie był w humorze?”
„A może on nie miał ochoty?”
„Faceci nie myślą o takich rzeczach.”
„Mówiłaś mu o tym? Taka radykalna decyzja przez coś tak błahego?”
„Jak mu o tym mówiłaś? Bo wiesz, do facetów trzeba mówić w odpowiedni sposób, inaczej nie słuchają.
„Czy w związku nie powinno być tak, że się wspiera tę drugą osobę altruistycznie nie oczekując niczego w zamian?”
„Czy na pewno nie przesadzasz?”
Każda konwersacja z moją przyjaciółką na ten temat miała ten sam wątek: powinnam zrozumieć, że może jego potrzeby i moje się nie pokrywały i dlatego tak było. Ale żeby od razu zrywać?
Problem był taki, że miałam już dosyć. Dawałam z siebie wszystko w każdej kategorii: potrzebował przyjaciółki – oto byłam, potrzebował terapeutki – już się robi, potrzebował wsparcia – wsparcie raz proszę!, potrzebował szybkiego seksu – 3, 2, 1 i gotowa do rżnięcia!, potrzebował spokoju – już staję się niewidzialna, pomoc z nauką -  już się doktoryzuję w tej dziedzinie. A ja na każdą moją prośbę i potrzebę słyszałam sławne „innym razem”.
Rozumiałam, że miał ciężki czas i że potrzebował wyrozumiałości, ale według mnie nie może tak być że tylko jedna osoba dostaje to czego potrzebuje. Ale nie może tak być, że przez długi okres czasu jednego partnera potrzeby emocjonalne są całkowicie ignorowane. I taka prawda, w związku trzeba iść na kompromisy, w związku trzeba czasami się poświęcić, w związku trzeba wspierać partnera. No ale to jest lekka przesada, żeby te zasady dotyczyły tylko jednego partnera i to najczęściej partnerki.

Teraz wielkie co by było gdyby:

Co by było, gdyby sytuacja wyglądała inaczej? Jaka byłaby reakcja gdyby to on dawał z siebie wszystko dla mnie, starał się, gimnastykował się, wspierał, pomagał mi, a ja nie zaspokajałabym jego żadnej potrzeby? Potrzeby bycia docenianym, podłechtania ego, wsparcia, potrzeb seksualnych?
Czy moi i jego znajomi byliby tak chętni w dostarczaniu wyjaśnień: „a może ona po prostu nie ma ochoty?”. Czy wtedy wszyscy byliby tak skłonni do zalecania cierpliwości i zrozumienia dla mnie?
Mam dziwne przeczucie, że jego postawa spotkałaby się z większym zrozumieniem. No bo to przecież oczywiste, że facet ma potrzeby. I to jest jego prawo, żeby oczekiwać od kobiety, że ona zaspokoi te jego potrzeby.
Prawda jest taka, że pomysł, że to potrzeby mężczyzn są od tego żeby je zaspokajać, a kobiety są od tego żeby zaspokajać te potrzeby jest tak głęboko zakorzeniona w naszej kulturze i psychice, że nawet właśnie w takich sytuacjach, kiedy przyjaciółka czuje się zaniedbana i postanawia zerwać ze swoim chłopakiem, zamiast usłyszeć: „masz rację! Twoje potrzeby też się liczą!” słowa mądrości, które słyszy dotyczą potrzeb mężczyzny.
I niby idziemy do przodu, nareszcie świat sobie uświadomił, że kobiety mogą osiągać orgazm i że mogą zażądać tego, żeby mężczyzna jej to zapewnił i że kobiety lubią uprawiać seks i mają swoje potrzeby. I może te 100 lat temu w ogóle myśl, żeby się przejmować zachciankami kobieta była absurdalna, co się teraz zmieniło, za co powinnyśmy być dozgonnie wdzięczne.
Niemniej jednak cały czas nasze potrzeby, potrzeby kobiet, w świadomości społeczeństwa ( i to zarówno mężczyzn jak i kobiet) nie zasługują na ten sam status co potrzeby mężczyzn.

Spójrzmy chociażby na artykuły magazynów z tego tygodnia:

Cosmopolitan
„Seks na pierwszej randce nie przekreśla możliwości na szczęśliwy związek” – czyli: jak mu dasz, może się z Tobą zwiążę. Może nawet będzie Cię szanował.
„Jak sprawić, żeby pozycja na jeźdźca była jeszcze gorętsza?” i pierwsza linijka tekstu „Czy istnieje coś, co kręci facetów tak jak piersi? No dobra, może pupa. Ale widok kobiety, która dotyka swoich piersi, rozgrzewa ich do białości.” – czytaj: co masz robić, żeby seks z Tobą był jeszcze przyjemniejszy dla niego. Nie koniecznie wygodny dla Ciebie.
„7 rzeczy, których nigdy nie powinnaś mówić swojemu facetowi” – a może tak dla odmiany „7 rzeczy, których Twój mężczyzna nie ma prawa powiedzieć Tobie”
„Ciekawostki językowe. Czyli oralne triki, po których twój facet zapomni jak się nazywa” – czytaj: przyzwyczaj się do tego, że większość facetów nie umie zrobić prawdziwie orgazmistycznej minetki, no ale dla Ciebie celem powinna być umiejętność zrobienia super lodzika!
Joy
„Tego lepiej unikaj podczas seksu” – artykuł zaczyna się spoko, bo doradza kobietom, żeby zapomniały o kompleksach w trakcie seksu tylko oddały się miłości. No spoko.
Ale zaraz jest link do innego artykułu: „Jakie zapachy działają na facetów”
I seria porad – jakich inspiracji nie czerpać z filmów porno. Większość z nich – jak nie sprawić mu bólu (okej, to ma sens), ale także nie posiadaj wibratora XXL, bo może wpaść chłopak w kompleksy. No ale ty wbij się w mega niewygodny lateks, nałóż szpilki, po których zapomnisz czym jest kręgosłup i przede wszystkim krzycz jak głupia (bez względu na to czy CIEBIE krzyczenie podczas seksu kręci czy nie) bo wtedy Twój facet poczuje się lepiej.
Stronka Kobieta.Pl? Jeden wielki festiwal zaspokajania mężczyzny. Męskie strefy erogenne, jak sprawić żeby zawsze Cię kochał, owoce miłości, przewodnik po mężczyznach i seksie. Ewentualnie zdrada kobiety i parę artykułów o tym, co kobiety podnieca w facetach i nasze fetysze. Interesujący fakt na ten temat: wychodzi na to, że raczej kobiety lubią mężczyzn jako ludzi od stóp do głów bez żadnych zmian ani ulepszeń. Może tylko zadbane ręce i stopy, no ale proszę was, żyjemy w XXI wieku, facet nie musi mieć łap jak robotnik.
Z kolei jako współczesna kobieta możesz mieć karierę, możesz być modna i zakochana, nawet do ludzi dociera, że jesteś człowiekiem. No ale seks… hm… możesz go uprawiać swobodnie, no ale na określonych zasadach: o ile nie jesteś boginią seksu i nie jesteś w stanie sprawić, że Twój facet będzie chciał się kochać tylko z Tobą (dzięki Twoim nadzwyczajnym umiejętnościom), no to lepiej sobie odpuść. Przecież to jemu ma być przede wszystkim dobrze, nie Tobie.
Dla odmiany, jeśli wyszukujesz na stronce Kiosk24 w kategorii „czasopisma dla mężczyzn” znajdziesz tylko „Top Gear” (w języku polskim). Bo tak naprawdę cała reszta kategorii: militaria, sport, trening, kultura są wydawane z myślą o hobby facetów. Kobiety – gotowanie, pranie, szycie, moda, zaspokajanie mężczyzny, parę gazet o tym jak schudnąć. Mężczyźni – marzenia, hobby, aktywność.
Cały czas czekam na serię artykułów: „Naucz się w końcu, idioto, że gra wstępna jest ważna!”, „Jej orgazm najpierw” (chyba była taka książka… ale nie jestem pewna), „Jak zrobić super minetkę, o której Twoja kobieta będzie śnić po nocach”. Wiecie, takie gazety i artykuły, które dawałyby porady facetom jak zaspokajać kobiety.
Bo nie, sam fakt posiadania penisa nie znaczy, że umiesz nim operować. I nie, to, że pomachasz językiem w górę i w dół, nie znaczy, że umiesz zaspokajać oralnie swoją kobietę. Po prostu nie.
Moja historia zakończyła się happy endem – po długich wyjaśnieniach, kłótniach, płaczach i trzaskaniach drzwiami, mój chłop wziął się za siebie. I na razie jest cukierkowo.
Co zyskałam właśnie z takiej postawy?
  • Jestem dopieszczana, doceniana, chwalona i słyszę „dziękuję” za każdą wykonaną pracę. Bo wiecie, fajnie jest wiedzieć, że partner nie traktuje mnie jak kucharkę/zmywarkę/praczkę z zamiłowania, tylko jako partnerkę, która robi rzeczy dla NAS. A powiedzenie „dziękuję” nic nie kosztuje.
  • Wspólnie się wspieramy. Czyli: jak on ma zły dzień, to ja jestem dla niego, a jak ja mam zły dzień, to nie słyszę „no ale mój dzień też był ciężki”.
  • No i seks. Tutaj wygrałam bitwę stulecia. Mam intensywniejsze orgazmy, lepiej się czuję w łóżku, moje fantazje są spełniane, mój orgazm jest brany jako priorytet. I dostałam zabawki erotyczne do spełniania moich fantazji.
  • Oboje próbujemy nowych rzeczy w łóżku. Do tej pory albo robiliśmy to co się nam obojgu podobało albo ja starałam się zmienić zdanie na temat tego, co jego kręciło. Teraz? Czas żeby on porobił nowe rzeczy, które mnie kręcą.

Od znajomych i rodziny z niecierpliwością czekam na komentarze: że jaki to on nie jest biedny chłop, a ja taka egoistka. Ale wiecie co? Mam to naprawdę w dupie. Ja egoistką nie jestem, zawsze będę miała na uwadze jego potrzeby i dobre samopoczucie. A z jego strony? Mam być szczera? Nigdy nie widziałam go takiego zadowolonego. Kiedy tylko zaczął myśleć o moich potrzebach i krok po kroku zmieniać swoją postawę, ja się stałam szczęśliwsza i on zaczął być bardziej zadowolony w naszym związku.
Tak więc, drogie Panie, nie bójcie się swoich potrzeb. Nie bójcie się o nie walczyć. Nie bójcie się wymagać. Nie bójcie się nie uginać. Bo wasze marzenia i potrzeby są równie ważne w związku i dla związku i zasługują na taki sam status.

A ja się nauczyłam, że może nie warto ze wszystkim dzielić się z przyjaciółkami.
Tekst spłodziła Vespertilio